Bodajże najciekawsze dzisiejsze spotkanie towarzyskie reprezentacji. 2 chyba największe niespodzianki eliminacji. Szwedzi nieoczekiwanie odprawili z kwitkiem Squadra Azurra. To wielka rzecz jaką zrobili podopieczni Janne Andersona, bo niewątpliwie Włosi w każdych eliminacjach są faworytami do awansu, a później jednym z faworytów do medalu. Chile, a więc ostatni zwycięzca Mistrzostw Ameryki Południowej nie awansował na Mundial. Jak wiemy w Ameryce Południowej eliminacje wyglądają dużo inaczej niż w Europie, tam jest 18 kolejek, 5 miejsc premiowanych awansem (5 miejsce gra baraże z zespołem z Oceanii). Chile przegrało gorszym bilansem bramek. To niewątpliwie sensacja jaką sami sobie stworzyli. To, że czeka nas wspaniały mecz wiemy. Jednak warto przypomnieć trochę historii. Szwedzi jadąc na każdy mundial są pełni nadziei na sukces. Przecież to finalista tego turnieju w 1958 roku, kiedy to ulegli wielkiej Brazylii z Pele 5:2, a także Mistrz Olimpijski z Londynu z 1948 roku (3:1 z Jugosławią). Chile tak bogatej historii nie ma, w przeszłości ich rodacy nie brylowali na światowych boiskach, teraz oni piszą swoją historię. Faworytem mimo wszystko dla mnie jest Szwecja, czego po kursach niestety nie widać. Gospodarze w eliminacjach łącznie z meczem z Italią wygrali 5 meczów i raz zremisowali (z Holandią). Nie lubią tracić bramek, a grają niezły futbol. Przede wszystkim to jak widać po tych statystykach drużyna własnego boiska, która nawet w meczach sparingowych tanio skóry nie oddaje i walczy o każdy metr boiska. Spodziewam się dzisiaj tego samego, biorąc pod uwagę to, że to szansa dla wielu zawodników, by się pokazać. Chile na wyjazdach gra słabo, co pokazało w eliminacjach. Dzisiaj dla nich to tylko mecz towarzyski i są sparingpartnerem, więc aż takiej presji na nich nie ma i mogą wykorzystać ten mecz dla debiutantów.