W meczu 22. kolejki Primera Division na gorący stadion San Mames przyjedzie Deportivo by zmierzyć się z Athletikiem Bilbao. Gospodarze fantastycznie grają przed własną publicznością. Ich bilans w ligowych meczach przed własną publicznością to siedem zwycięstw, trzy remisy i jedna porażki (z Barceloną). Lepszym bilansem przed własną publicznością mogą pochwalić się jedynie Real i Sevilla. Drużyna z La Coruny w meczach wyjazdowych jeszcze nie wygrała, a bilans 0-5-6 chluby im nie przynosi. Ostatni mecz wyjazdowy Deportivo rozgrywało również w Kraju Basków, gdzie na boisku Eibar uległo 1:3. Ostatni mecz Bilbao przed własną publicznością zakończył się ich zwycięstwem a rywalem była wówczas drużyna Sportingu Gijon. W bieżącym sezonie z San Mames jako pokonani wyjeżdżali już zawodnicy Sevilli, Villarrealu czy Celty, więc zespołów o klasę lepszych od Deportivo. Dlatego trudno przypuszczać, by 15. zespół tabeli Primera Division mógłby urwać choć punkt solidnemu przed własną publicznością Atletikowi.
W Bremie dojdzie do starcia dwóch ekip, których mecze zwykle obfitują w bramki. Werder do tej pory dał sobie wbić najwięcej bramek spośród wszystkich ekip Bundesligi. Podopieczni Viktora Skripnika w dziewiętnastu spotkaniach stracili aż 41 bramek. Nieco lepiej wyglądają poczynania defensywne Borussii, jednak 27 straconych goli w 19 meczach również chwały im nie przynosi. Werder trzy ostatnie spotkania przegrał. W meczach z Dortmundem i Bayernem kibice obejrzeli po trzy bramki a w potyczce z Augsburgiem aż pięć. Borussia Monchengladbach w tym czasie odniosła dwa zwycięstwa (3:2 z Leverkusen i 3:0 z Freiburgiem) i raz zremisowała. Obie ekipy grają słabo w defensywie, więc w tym spotkaniu należny się spodziewać kilku bramek, tym bardziej, że Werder gra słabo u siebie a Borussia wcale nie lepiej na wyjazdach, więc walka o trzy punkty powinna być zacięta i okraszona przynajmniej trzema golami.
W 20. kolejce Bundesligi na Red Bull Arena dojdzie do starcia ekip z przeciwległych biegunów tabeli. Gospodarze są wiceliderem, ustępując w tabeli jedynie Bayernowi a goście plasują się na 16. miejscu. W całej lidze nie ma drużyny, która miałaby lepszy bilans w spotkaniach przed własną publicznością od RB. Podopieczni Ralpha Hasenhüttla z dziewięciu spotkań wygrali osiem a raz zremisowali. HSV gra tragicznie na wyjazdach. Warto zaznaczyć, że z 16 zdobytych dotąd punktów, aż 11 HSV zdobyło w Hamburgu. Ostatnie trzy wyjazdy to trzy porażki (w Mainz, Wolfsburgu i Ingolstadt) a ogólnie w 10 wyjazdowych spotkaniach podopiecznym Markusa Gisdola udało mu się wygrać zaledwie raz. RB LIpsk w ostatniej kolejce grał na trudnym terenie w Dortmundzie ulegając minimalnie BVB 0:1. W tym samym czasie Hamburger pokonał przed własną publicznością Leverkusen. W Lipsku porażki ponoszą nawet zespoły z czoła tabeli, więc broniącemu się przed spadkiem HSV nie należy dawać większych szans na zdobycie choćby punktu.
W końcu wraca najsilniejsza liga świata ;) W piątek w Poznaniu zmierzą się sąsiedzi z tabeli. Lech obecnie jest 5 a Termalica niespodziewanie znajduje się pozycję wyżej. Lech wzmocniony Kostewyczem i Radutem musi to spotkanie wygrać, by nie stracić kontaktu ze ścisłą czołówka i nadal pozostawać w grze o mistrzostwo. Liderujące w tabeli Lechia i Jagiellonia mają bowiem już siedem punktów przewagi nad Kolejorzem. Na szczęście dla Lechitów, przed własną publicznością z reguły wygrywają. Do tej pory w 10 meczach przy Bułgarskiej zdobyli 20 punktów (za sześć zwycięstw i dwa remisy). Termalica na wyjazdach zdobyła 15 punktów (za 5 wygranych). Termalica to pozytywne zaskoczenie sezonu, jednak Lech jak co roku walczy o mistrzostwo kraju i po słabszym początku sezonu w końcu zaczął grać na miarę swoich ambicji. Ostanie osiem spotkań to 6 wygranych, remis i porażka. W tym samym czasie ekipa z Niecieczy przegrała 5 spotkań a zaledwie 3 rozstrzygnęła na swoją korzyść. Z Poznania trudno jest wyjechać z jakąkolwiek zdobyczą punktową, więc Termalica do Niecieczy najprawdopodobniej wróci z zerowym dorobkiem.
W meczu 24. kolejki Ligue 1 Montpellier podejmie lidera z Monaco. Oba zespoły wygrały swoje ostatnie spotkania. Montpellier ograł u siebie Bastię 2:1 a Monaco pewnie, bo aż 3:0 pokonało Niceę. Gospodarze przed własną publicznością nie przegrali od siedmiu spotkań odnosząc w tym czasie 5 zwycięstw i 2 razy remisując. Drużyna z Księstwa ostatni raz przegrała w wyjazdowym meczu ligowym w październiku ubiegłego roku. Z racji tego, że ekipa Montpellier jest bardzo ciężkim przeciwnikiem, kiedy gra przed własną publicznością, o czym przekonało się m.in. PSG przegrywając w grudniu aż 0:3, nie warto ryzykować niepewnego typu na wygraną gości a raczej skupić się na grze na dużą liczbę bramek w tym meczu. Monaco jest absolutnym liderem w liczbie zdobytych bramek, bowiem ma ich na koncie aż 68. Gospodarze z kolei są drużyną, która dużo bramek strzela (32) ale jeszcze więcej traci (40). Warto zauważyć, że tylko zamykające tabelę Lorient straciło w obecnym sezonie więcej bramek. Monaco ma w swoich szeregach wybitnych napastników, którzy będą potrafili wykorzystać kiepską grę w obronie gospodarzy. Falcao zdobył do tej pory 14 bramek a Germain 8. Myślę, że kolejny raz przekonamy się, że jak gra Monaco to należy spodziewać się dużej liczby bramek a typ over 2,5 jest bardzo prawdopodobny.
W meczu 19. kolejki Bundesligi na boisku we Frankfurcie rewelacja sezonu podejmować będzie ostatni w tabeli zespół Darmstadt. Eintracht w obecnym sezonie dość niespodziewanie walczy o udział w przyszłym sezonie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Na Commerzbank-Arena jeszcze nie przegrał, mimo, że ma za sobą potyczki z Borussią (2:1) czy Bayernem (2:2). Tym razem przyjdzie mu gościć zdecydowanie najsłabszy zespół w lidze, który z meczu na mecz przybliża się do spadku. W delegacjach Darmstadt grał 8 razy i wszystkie mecze przegrał, strzelając przy tym tylko 4 bramki a tracąc aż 20. Ostatni mecz podopieczni Nico Kovaca rozgrywali w Gelsenkirchen, gdzie pokonali Schalke 1:0. Darmstadt w tym czasie przed własna publicznością uległ FC Koln aż 1:6. Gospodarze prawdopodobnie wystąpią osłabieni brakiem Fabiana, Husztiego i Medojevica, jednak nawet bez tych graczy wyglądają na mocniejszy zespól od gości.
W 23. kolejce Ligue 1 zmierzą się dwa zespoły środka tabeli, a konkretniej Nantes podejmie Nancy. Gospodarze obecnie zajmują dwunastą lokatę z dorobkiem 26 punktów. Goście zdobyli dwa punkty mniej i plasują się dwie lokaty niżej, jednak mają do rozegrania zaległe spotkanie. Oprócz podobnego dorobku punktowego obie ekipy łączy fakt, że są najsłabszymi w całej lidze pod względem zdobytych goli. Gospodarze do tej pory zdobyli 15 bramek a ich najbliżsi rywale są jedynie o jedną lepsi. Dla porównania zamykająca tabelę ekipa Lorient zdobyła dotąd 25 bramek. Jeżeli Nantes wygrywa spotkanie to najczęściej 1:0. Do tej pory Nantes w meczach przed własną publicznością zdobyli w 11 meczach ledwie 5 bramek. Nancy na wyjazdach trafia równie rzadko, bowiem do tej pory w 11 meczach w delegacjach strzelili tylko 4 gole. Jeśli wierzyć statystykom to ten mecz zapowiada się na typowe 0:0 lub 1:0, jednak trudno wskazać, która z drużyn może okazać się lepsza. Dlatego pewniejszy jest typ, że ten mecz nie będzie porywającym widowiskiem i nie zobaczymy zbyt wielu goli.
Hit 23. kolejki Ligue 1. Lider z Księstwa podejmować będzie wicelidera z Nicei. Monaco oprócz tego, że zgromadziło najwięcej puntów, również w ilości strzelonych bramek przewyższa inne zespołu. 65 bramek strzelonych w 22 meczach to kosmiczny wynik. Ostatnie pięć spotkań przed własną publicznością to cztery wygrane i aż 16 zdobytych bramek. Nawet w pucharze ekipa z Księstwa nie przestaje strzelać goli. Ostatnio grając na pół rezerwowym składem, rywalowi z Chambly wbili pięć goli i awansowali do kolejnej rundy. Na Stade Louis II formę odnalazł Falcao, który w swoim dorobku ma już 12 bramek. Również goście maja w swoich szeregach wybitnych strzelców. Plea i Balotelli w bieżących rozgrywkach wspólnie zdobyli już 20 bramek. Oba zespoły nie mają problemów z kontuzjami i absencja graczy z powodu PNA, więc powinny wystąpić w swoich najsilniejszych składach. Faworytem tego spotkania wydają się być gospodarze, jednak ekipa z Nicei już kilkukrotnie zaskakiwała swoją dyspozycją mocnych rywali. Potrafiła zremisować na trudnych terenach w Bordeaux czy w Paryżu z PSG a u siebie pokonywała Lyon czy właśnie Monaco. Dlatego też typ, że w meczu ujrzymy przynajmniej 3 bramki jest pewniejszy od stawiania na wygraną gospodarzy. Miejmy nadzieje, że hit kolejki nie zawiedzie i ujrzymy sporo składnych akcji, zakończonych bramkami.
W meczu 24. kolejki Premier League na Goodison Park w Liverpoolu dojdzie do spotkania Evertonu z Bournemouth. Gospodarze plasują się w tabeli na siódmym miejscu i do tej pory uzbierali 11 punktów więcej od najbliższego rywala. Ostatnie dwa ligowe spotkania przed własną publicznością to popis gry podopiecznych Ronalda Koemana. Najpierw pokonali Southampton 3:0 a później rozgromili Manchester City 4:0. Z kolei podopieczni Eddiego Howe'a w ostatnim czasie notują spadek formy. O ile wcześniej udało im się czasem sprawiać niespodzianki i pokonać Liverpool czy mistrza z Leicester to teraz notują serie czterech spotkań bez zwycięstwa. Na domiar złego ostatnie porażki ze znajdującymi się w strefie spadkowej Hull City czy Crystal Palace pokazują, że z ekipą The Cherries dzieje się coś złego. Patrząc na formę Evertonu w meczach przed własną publicznością łatwo wskazać faworyta tego spotkania. Skoro The Toffees bez problemów udało się ograć Southampton czy City to dlaczego nie ma się udać z dużo słabszym Bournemouth? Warto postawić na wygraną gospodarzy.
W hicie 24. kolejki Premier League będziemy świadkami derbów Londynu. Chelsea przed własną publicznością ostatni raz nie zgarnęła kompletu punktów we wrześniu ubiegłego roku, kiedy uległa Liverpoolowi. Od tego czasu The Blues nie są zbyt gościnni dla przyjezdnych i dziesięć kolejnych spotkań zakończyło się zwycięstwem podopiecznych Antonio Conte. Chelsea zasłużenie prowadzi w tabeli a nad trzecim Arsenalem ma już dziewięć punktów przewagi. W ostatniej kolejce ekipa z niebieskiej części Londynu wywiozła punkt z trudnego do zdobycia Anfield. Arsenal w tym czasie sensacyjnie przegrał przed własną publicznością z Watford 1:2. W pierwszym meczu obu ekip to Arsenal zdobył pełna pulę, pokonując odwiecznego rywala aż 3:0. Jednak Stamford Bridge to teren, na którym Arsenal nie czuje się zbyt dobrze. Ostatni raz wyjechali stamtąd z kompletem punktów w 2011 roku. Od tego czasu obie ekipy spotykały się na terenie Chelsea 4 razy i za każdym razem wygrywali The Blues. W obecnym sezonie ligowym Arsenal w delegacjach nie pokonał jeszcze żadnej z drużyn z czołówki. Zremisował z United, a z Evertonem i Manchesterem City przegrał. W drużynie gospodarzy nie ma problemów z kontuzjami i Conte będzie mógł wystawić najsilniejszą jedenastkę. Wenger nadal nie może liczyć na kontuzjowanych Cazorlę i Ramsey'a a Xhaka pauzuje za czerowoną kartkę. Mecz zapowiada się na bardzo wyrównany, jednak od kiedy trenerem Chelsea jest Antonio Conte to jego podopieczni słyną z tego, że wszystkie wyrównane spotkania rozstrzygają na swoją korzyść. Tak samo powinno być w sobotę.